Gdzie się podziała muzyka z głębią i duszą?
Autorem artykułu jest Michał Michalak
Na świat przyszedłem przeszło osiemnaście lat temu. Nie jestem w stanie tak do końca wypowiedzieć się na temat muzyki lat 70-ych, gdyż moja wiedza wciąż jest bardzo wątła, jednak staram się poszerzać horyzonty i przekonywać ludzi do klasyków. Czym byłoby życie bez Guns N' Roses albo Queen?
Muzyka jest moją wielką pasją, zamiłowaniem, blog natomiast daje mi przede wszystkim możliwość zaszepienia w młodych ludziach miłości do starszych brzmień. Najbardziej przeraża mnie fakt, że syntetyczne brzmienia prawie całkowicie zdominowały żywe instrumenty, a nawet cięte sample. Być może nie jest to jeszcze aż tak odczuwalne, aczkolwiek na dłuższą metę może okazać się katastrofalne w skutkach. Jeżeli muzyka stopniowo umiera, jeżeli młodsze pokolenie stopniowo przestawia swoje myślenie na inny tor, to za parę lat nie będzie już czego słuchać, nie będzie już dla kogo tworzyć głębszą muzykę.
Ostatnio obejrzałem dwa bardzo ciekawe filmy - stąd moje nawiązanie do klasyków. Pierwszy z nich opowiadał o byłym wokaliście muzyki country, który miał problemy z alkoholem, pomysłem na muzykę, swoją karierę, a także kłopoty ze znalezieniem wydawcy. Pragnął za wszelką cenę odświeżyć swój repertuar, by w ten sposób zarobić pieniądze na życie, aczkolwiek nie udało się. Film bardzo mnie poruszył, wspomniałem gdzieś o tym - od tamtego czasu zdarza mi czasem się odpalić country. Uważam, że gatunki niszowe powinny być zdecydowanie bardziej promowane w mediach, bardzo wiele tracimy.
Drugi film, biografia legendarnego punkowego zespołu The Runaways. Pełno w nim narkotyków, muzyki, rock and rolla i życia o jakim marzył dwadzieścia lat temu każdy nastolatek. Według mnie to jeden z ciekawszych filmów biograficznych, warto poświęcić mu te kilkadziesiąt minut. Tym bardziej, jeżeli macie okazję poznać kilka faktów z życia takich artystów jak chociażby Joan Jett. Któż nie kojarzy popularnego hitu "I love rock and roll"?
Zachęcałem i będę zachęcał do słuchania prawdziwej, ambitnej muzyki - dziś już takiej nie ma, aczkolwiek niektóre gwiazdy lat 70-tych zostawiły nam po sobie naprawdę sporo. Proponuję odpocząć od elektroniki, przysiąść i posłuchać, co mają do powiedzenia. The Runaways, czy The Blackhearts to nie obciach. Liczę, że są na tym świecie jeszcze ludzie, którzy wymagają nieco więcej.
ebro.net.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz